Martyna i Paweł
Jeszcze niedawno spotkaliśmy się na ich sesji narzeczeńskiej — pełnej czułości i spojrzeń, które mówiły więcej niż tysiąc słów. A dziś? Już są po ślubie. I to jakim! TAK Martyna i Paweł pobrali się.
Ceremonia odbyła się w małym, urokliwym kościółku. Kameralnie, wzruszająco, prawdziwie. Dawno nie czułam (i nie widziałam) tyle emocji naraz. Były łzy, był śmiech – wszystko, co najpiękniejsze w takich chwilach. Ksiądz mówił z serca. Tak ciepło, prosto – jakby znał Martynę i Pawła od zawsze.
A potem… pierwszy taniec. I to był moment! Pełen klasy, bliskości, ale i radości, która udzieliła się wszystkim. Przez aparat patrzyłam z zachwytem, jak tańczą – jakby nie było wokół nikogo innego, tylko oni i ich wspólny świat. Na parkiecie działy się prawdziwe cuda, a to za sprawą niezawodnego Beniamina, który zagrał na saksofonie tak, że ciarki przeszły po plecach nie raz. Obok niego za konsolą czuwał Dawid – DJ z prawdziwym wyczuciem i pasją. W duecie stworzyli klimat, który porwał wszystkich do tańca – od pierwszych taktów aż po ostatnią nutę.
Komentarze