Beata i Piotr
Plener Beaty i Piotra odbył się nieco później niż zwykle – już po emocjach weselnych i chwilach pełnych wzruszeń. Ale wiecie co? Natura czasami potrafi odwdzięczyć się w najpiękniejszy sposób.
Trafiliśmy na malowniczy zachód słońca nad plażą. Ciepłe barwy nieba odbijały się w tafli wody, tworząc bajkową scenerię, w której Beata i Piotr mogli po prostu być razem – bez pośpiechu, bez świadków, w pełnej harmonii.
Nie zabrakło odrobiny szaleństwa – weszli do wody! W tym sezonie ślubnym to chyba pierwszy raz, kiedy udało się tak porządnie zanurzyć w klimat pleneru, i to dosłownie. Te spontaniczne momenty, pełne śmiechu i bliskości, były kwintesencją tego, co w fotografii ślubnej najpiękniejsze – prawdziwych emocji.
To była sesja, w której natura i uczucia idealnie się uzupełniały. Zachód słońca, szum fal i oni – zakochani po uszy.
Komentarze